Podsumowanie blogowania w 2011, made by Łotr Press

1 stycznia, 2012

The WordPress.com stats helper monkeys prepared a 2011 annual report for this blog.

Here’s an excerpt:

The concert hall at the Syndey Opera House holds 2,700 people. This blog was viewed about 14 000 times in 2011. If it were a concert at Sydney Opera House, it would take about 5 sold-out performances for that many people to see it.

Click here to see the complete report.

Życzenia, a poza tym blog wpada w stan hibernacji

23 grudnia, 2011

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia Wszystkiego Dobrego
wszystkim przyjaciołom, wrogom i obojętnym
tym, co wierzą i nie wierza,
tym, co mają nadzieję i nie mają,
tym, co kochają i nie kochają,
tym, co wątpią i tym, co wiedzą,
tym, co żyją i tym, co wegetują,
tym, co są i tym, co mają,
tym, co się boją i tym odważnym,
tym, co obchodzą i tym, co nie,
tym, co z S24, TXT, PR,
tym, co mnie polecają i tym polecanym,
tym, co tu zaglądają i tym, co nie
Więc życzę wam, by było jak najlepiej albo po prostu zwyczajnie dobrze i ten czas minął jeśli nawet nie w jakiejś specjalnej atmosferze, to po prostu pozytywnie.

I piosenka na dziś i na jutro:

P.S. Blog wpada w stan hibernacji(a raczej już od dawna tkwi), grześ zapada w sen zimowy, może czasem pokaże się tu, może tam, może nigdzie, może w komentarzach na rozproszonych różnych blogach (zaległości u Owczarka mojego ulubionego rosną)

To tyle, 3mcie się, no.

Można hajdparkować do woli…

Tekstowisko żyje:)

20 grudnia, 2011

Tekstowisko wróciło

Hm, ja to kurwa, sentymentalny jestem.
Nie wiem, czy tam będę pisał (no dobra, będę), nie wiem, czy będzie fajnie, nie wiem, kto tam się zjawi, nie wiem, czy to ma sens, nie wiem, czy coś tego wyjdzie, nie wiem, czy warto, nie wiem, czy nie wkurwię się na wszystkich, nie wiem, czy ktoś będzie tam chciał ze mną gadać, nie wiem, czy zaglądać tam będą Pino, Gre, Docent i Dorcia (a bez nich, to niestety, nie to co kiedyś),nie wiem, czy TXT nie zniknie za 3 dni:), ale jak ja się , kuźwa, cieszę:)

Aż się wzruszyłem i zaraz się normalnie popłacze chyba albo upiję dziś na wesoło, no.

P.S. Nie mam hasła na razie, bo zapomniałem, ale idem was czytać, tekstowicze:)

Nom, happy jestem, nawet jeśli tylko na chwilę.
Nieważne, życie składa się z chwil właśnie.

Śmierci przychodzą w grudniu…

19 grudnia, 2011

Koniec roku to schyłkowy czas, niby czas radości, bo Święta, Boże Narodzenie, spotkania z rodziną, prezenty, żarełko, Sylwester itd, ale z drugiej strony jak wiadomo święta (szczególnie Boże Narodzenie) to też czas, kiedy człek myśli, swe życie przewartościowuje, nie może wytrzymać sam ze sobą, z pustką w sobie,z depresją, z samotnością, z nicością, niewiarą, brakiem miłości itd

Szczególnie jak to sobie konfrontuje ze szczęściem, które obserwuje u innych lub jeśli wydaje mu się, że wszystkim innym się jakos powodzi, a jemu chujowo.

Nie od dziś wiadomo, że w Wigilię i w Boże Narodzenie zwiększa się liczba samobójstw.

Grudzień to czas, gdy domykają się różne sprawy, czasem nadziei na nowe otwarcie brak.

12 lat temu zamknął swoje życie od zawsze bliski mi mentalnie (zresztą ziomal z Podkarpacia) Tomek Beksiński.
Pamiętam ten dzień (Wigilia/Boże Narodzenie) tę informację, to poruszenie moje.
Tomasza Beksińskiego nie ma, muzyka jest, niedawno wyszła płyta poświęcona właśnie jemu, pięknie muzycznie i tekstowo w tym utworze jest:

2 lata później zmarł Grzegorz Ciechowski, 2 dni przed Wigilią:

Tegoroczny grudzień obfituje w śmierci różne i jakże różne osoby odchodzą, najpierw Hanuszkiewicz, Villas, Cezaria Evora, Havel, no i ten pajac z Korei Płn.

Violetta w głosie miała moc, siłę, życie, no, kiedyś pewnie miała dużo, może wg niektórych wszystko, ale tak się to poplątało, tak to bywa, że niektórzy mimo sławy, pieniędzy, talentu nie umieją se radzić z życiem, wpadają w nałogi, choroby, schizy, dziwne towarzystwo itd

Ale, zostawiła nam perełki, oczywiście nie byłbym grzesiem, gdybym nie dał jej w piosence Stanisława Staszewskiego (ur. w grudniu, zmarł w styczniu), kolejnego poety przegranego trochę, no.

Cezaria niech nam te mroki rozświetli na koniec, bo przecież wiosna przyjdzie i tak. Mimo wszystko, warto żyć.

Obrazki cz. V. (VIII)

27 listopada, 2011

1. Słucham sobie właśnie wywiadu z Trójki z panią poseł Anną Grodzką, bardzo sensowna, kulturalna, sympatyczna osoba, tak jej słucham i doszedłem do wniosku, że konserwatyści są nierozumni potępiając transseksualistów. Bo z tego co mówi Grodzka, wynika, że płeć jest czymś naturalnym i wrodzonym, nie zaś jak chcą nowoczesne teorie gender sprawą kulturową, najlepiej o tym przekonuje właśnie przykład osób transseksualnych, u których płeć jest determinująca. Oczywiście pisząc płeć nie mam na myśli wyglądu fizycznego, bo to nie o to chodzi i chyba nawet najgłupszy konserwatysta będzie w stanie to zrozumieć.

2. Polska bywa strasznym krajem, polski sąd dopuszcza do legalnego obiegu jako znak organizacji znak „Zakaz pedałowania”, znak i hasło, które zwyczajnie obrażają całkiem sporą grupę ludzi, znak pogardy i chamstwa, mentalnego prymitywizmu. Ciekawe, co by było gdyby, np. zarejestrować sobie obrazek jako symbol stowarzyszenia, na którym to obrazku ksiądz ma erekcję i biegnie za ministrantem a napis głosi „Stop pedofilom”? Niesmaczne, głupie? No właśnie…, niestety sama prawica stosuje takie środki, później zaś gdy ktoś broni się w ten sam sposób, krzyczy o obrazie, o nienawiści itd i upaja się swoją martyrologią. Obłudnie oczywiście.

3. A propos tego pedałowania, dziś w końcówce Loży Prasowej Lisicki (ale i Milewicz) dawali argument, jak „ja mam to wytłumaczyć dziecku” (Nie wiem czy Milewicz w intencji parodystyczno-ironicznej czy poważnie), po prostu nienawidzę tego argumentu, no. A co mnie to obchodzi? Dlaczego w imie kogoś wygody ma się zakazywać Marszu Równości i pitoli o dzieciach? Eh, inna sprawa, niezwiązana, ale też mnie drażniąca, „zginęło ileś tam kobiet i dzieci”, co to ma za znaczenie, nie rozumiem tego, no. Są to takie mentalne kalki, które nic nie wnoszą do dyskursu, a hasło” jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że dwóch facetów się całuje” staje się uzasdnieniem dyskryminacji oraz narzędziem zamykania ust itd

A jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że ksiądz molestuje dzieci, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że ten pan jest bezdomny, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że sąsiad bije żonę, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że ten dzieciak ma zespól downa, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że Polska bierze udział w wojnie, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że ludzie się nienawidzą, a jak ja mam wytłumaczyć dziecku, że ktoś znęca się nad psem itd

4. Kara śmierci.

Bardziej przeraża mnie zabójstwo w majestacie „prawa” niż „zwykłe” zabójstwo. Tyle, zabijanie to zło, w każdej postaci, są dwa a właściwie trzy przypadki, kiedy to zło można usprawiedliwić : zabójstwo w obronie własnej lub czyjejś (co nie znaczy, że to przestaje być złem, a staje się czymś dobrym, jest dalej złem, ale złem koniecznym), samobójstwo (zło, ale wolność jest ważniejsza), eutanazja (zło, ale wolność moja jest ważniejsza)

Kara śmierci jest złem, w dodatku złem niekoniecznym, ilość zła w świecie jest tak duża, że zwiększanie go nie ma żadnego sensu.

5. Kilka dni minęło 20 lat od śmierci Freddiego Mercury, dla mnie jego głos i muzyka Queen to dowód na istnienie Boga:), (kiedyś napisałem notkę), Freddiego tam nie wrzuciłem, więc nadrabiam. (a tak w ogóle ów Bóg ma poczucie humoru, dowodem na swe istnienie czyniąc wąstego biseksualistę chorego na AIDS, a nie jakiegoś prawdziwego Polaka, co na to Terlikowscy tego świata?)

Dowód 3

Dowód 4

Dowód 5

Dowód 6

…………..

(nie wiem ile nagrali piosenek, ale co to za róznica:))

Dowód 666

7. Właśnie przed chwilą obaczyłem, że blogerka, którą od pewnego czasu czytam z przyjemnością
, ma mój blog w polecanych. Co ciekawsze, jest on w zakładce „feminizujące i rewolucyjne”, hm, co do pierwszego składnika to oczywiście coś w tym pewnie jest, bo feministą się czuję i pewnie jak porównać ze średnią polską to jestem (inna sprawa, że jak każdy facet bywam szowinistycznym burakiem). Tylko coś z tą moją rewolucyjnością słabo chyba, ja tam raczej czuję się konserwatystą (ale konserwatystą ateistycznym, lewackim i pacyfistycznym, a co jak już mam sie etykietkować, to na całego)
Przy okazji właśnie słucham świetnej rozmowy z Owcą, anarchistą i jednym z założycieli ruchu anarchistycznego w Polsce, polecam, można w TOK FM w podcastach znaleźć

CDN..

P.S. Jednak coś wrzuciłem, a co, wpis będzie w zależności od nastroju/weny rozszerzany/rozwijany o kolejne obrazki moje.
I mam nową taktykę, jedna notka miesięcznie, na listopad już więc wystarczy.
Wpis wrzuciłem też w S24 na blogu dumnie zwanym „KIS”
Polecam szczególnie dyskusję, bo niektóre komentarze ukazują mentalność polskiej prawicy bardzo dobrze.

Styknie, no (hajdparkować można i trzeba do woli/powoli/w swawoli)

24 października, 2011

To by było na tyle w sumie, no.

Może wrócę przed końcem świata, a na razie bye, bye babies:) (Nie ma to jak „Love actually”, muszem obejrzeć kolejny raz), a tymczasem myk i znik(ł) autor se.

Obrazki cz. IV (VII)

14 września, 2011

1. Nergalomania trwa na dobre: w tej sprawie dziwi mnie kilka rzeczy, choć większość właściwie jest totalnie przewidywalna (mój tekst też będzie). Przewidywalne jest oburzenie wielkie, rozdzieranie szat i podniecanie się całą sprawą, trwożliwe jęki, jakby od wyskoku/happeningu/incydentu Nergala miała rozpaść się cała zachodnia, chrześcijańska cywilizacja, Kościół zejść do katakumb a katolicy mieliby stać się obywatelami prześladowanymi. Tak się proszę Państwa nie stanie. Całe zamieszanie całkiem sensownie podsumował Freeman, acz oczywiście momentami pojechał w swoim stylu, szczególnie w komentarzach i się z nim nie zgadzam w kilku punktach, ale generalnie ma rację, cała histeryja jest po prostu śmieszna.
Równie śmieszni są jednak obrońcy niektórzy Nergala np. z „GW” (całkiem nieźle wypunktowała to akurat także z „GW” Dominika Wielowieyska w TOK FM zadając proste pytanie, co gdyby Nergal sprofanował symbol religii żydowskiej, jaka by była nasza reakcja, tak Wielowieyska zapytała i odpowiedzi za bardzo nie dostała). Inna jeszcze sprawa, że Wielowieyska trafiając w punkt się myli przecież, bo Nergal atakując chrześcijaństwo atakuje i Żydów, drąc Biblię, drze i Torę, nie wiedzieć czemu ani obrońcy ani krytycy Nergala jakoś tego nie zauważają. Krytycy się ośmieszają, namawiając Nergala do darcia Koranu lub atakowania Żydów, obrońcy Nergala zapominają nagle, jakby pałali oburzeniem, gdyby Nergal dokonał jakiegoś wybryku antysemickiego.
I tak w koło Macieju:)
De facto Nergal obraził drąc Biblię wszystkie trzy wielkie religie monoteistyczne, po więc dodatkowo miałby profanować symbole muzułmanów czy żydów?
Cała sprawa jest w sumie, moim skromnym zdaniem , mało istotna, głównym jej skutkiem będzie, że o Nergalu usłyszą wszyscy, którzy nie słyszeli, ale jakie to ma właściwie znaczenie.

2. Sprawa TVP.
TVP- zaorać:)
Nie mam, nie znam, nie oglądam.
Wolę ZDF i ARD.

3. Jeden wątek u Freemana mnie zaciekawił, on i kilku jego komentatorów wspomniało, że Nergal to komercha, ktoś wspomniał, że wśród „prawdziwych” deathmetalowców (a przypadkiem nie blackmetalowców) Nergal jest skończony, bo Doda, bo komercha, bo Voice of Poland. Strasznie mnie to śmieszy, zawsze mnie śmieszyli prawdziwi deathmetalowcy, prawdziwi blackmetalowcy, prawdziwi metalowcy, prawdziwi goci. Zabawne jest obrażanie się na artystę, że chce być popularny, zabawne jest odżegnywanie piosenkarzy czy twórców od czci i wiary za to, że zmieniają styl, że pokazują się w TV itd Nieraz np. czytałem ubolewanie, że Maleńczuk obecny to nie ten Maleńczuk, co grał w latach 80-tych na ulicy i na gitarze, że się zaprzedał, że coś tam. A gówno prawda, każdy ma swoją wizję, swoją drogę rozwoju itd. Muzyka Behemotha nie staje się gorsza od występu Nergala w „Voice of Poland” czy związku z Dodą, a Maleńczuk by był głupkiem, gdyby nie wykorzystał szansy i grał na ulicy przez 30 lat.
Zabawni są „prawdziwi” fani, którzy chcą uczynić artystów więźniami swoich oczekiwań lub nostalgii, jednym słowem są ludzie, którzy zatrzymali się na etapie „Kill ’em all”, okej, ja rozumiem, ale dlaczego odmawiają prawa nagrać komuś jego własny Czarny album?

4. Polecam niezły tekst i niezły blog
Lagriffe zahacza o kilka ciekawych i istotnych tematów, które można by rozwinąć. Np. to stwierdzenie, że user cuś tworzy. W mojej opinii często nic nie tworzy, przetwarza raczej stworzone, a jak tworzy *(przynajmniej w Salunie, na różnych onetach itd), to gówno mu najczęściej wychodzi.

5. Wszechobecna poza Nergalem jest kwestia tzw. umów śmieciowych, zupełnie mnie to nie wzrusza w sumie. No co się mam wzruszać, sam od 5 ponad lat pracuję na umowy czasowe (choć jako nauczyciel kontraktowy powinienem mieć umowę na czas nieokreślony zgodnie z prawem), co do umów-zleceń i umów o dzieło odczuwam raczej ich niedosyt niż przeyst (miejmy nadzieję, że jakaś szkoła językowa się odezwie, a i do biur tłumaczeń mnie trza się odezwać na dniach)

6. Zostając w temacie szkoły jakoś mam wrażenie, że niektórzy eksperci/dziennikarze/publicyści czują się w obowiązku dowalić szkole i nauczycielom. Nie wiem, czy to jakiś kompleks i złe wspomnienia czy taka moda, ale często mnie to mierzi (ładne słowo), bo nie ma krytyki, są obelgi i manipulacje. Ciekawa dyskusja o szkole rozwinęła się pod moim wpisem w blogu KLb inteligencji Salonowej, który zalinkowałem w punkcie 4.

7.Minister Rostowski straszy wojną, ja wolę jak wojną straszyli Adamski z Budzym:)

A tak w ogóle wszyscy promują Nergala, ja tam wolę innego polskiego satanistę.
Ro-Man:)

Lektury

1. Obrazki na TXT
2. Obrazki wordpressowe

The best of polisz gothic czyli grześ znowu emonastolatkiem

13 września, 2011

Obiecałem całkiem subiektywny, całkiem mój i pewnie całkiem kiczowaty przegląd muzyki gotyckiej from Poland, większość utworów pochodzi z późnych lat 90-tyh (lub wtedy je poznałem), niektóre mogą już z nowego, naszego pięknego tysiąclecia.
Co to w ogóle za ustrojstwo, ten rock gotycki lub po prostu gotyk?
Jest to połączenie ciężkiej muzy (swoją historę ciężkiej muzy od Metallici po Lacrimosę opisałem tu) i smętów (o smętach pisałem zaś tu i tu).
Jeszcze inaczej mówiąc, ciężka ostra muza, smetne i wysokie kobiece wokale, do tego często wokal męski taki doom/blackmetalowy, teksty pełne patosu, smutku i rozpaczy. To jest gotyk, proszę państwa. A fani gotyku obowiązkowo ubierają się na czarno, bawią w tatuowanie, trupie makijaże, dziwne stroje , na Castle Party jeżdżą i tylko o śmierci i grobach myślą:)
Trochę się nabijam, trochę (acz bez tej otoczki makijażowo-strojowej) utożsamiam(utożsamiałem)

Ale jako że o ten Moonlight zahaczyłem, to i o kilka innych utworów zahaczę, bo warto.

Zaczniemy od literki B:

Ale jak wiadomo, zanim powie się B, trza powiedzieć A.
A wypowiem z radością i z chęcią, nawet więcej niż raz w sumie:

A teraz A jak Abraxas:

A jak Anja:) czyli właściwie zespól na C

No a teraz czas na Maję, której głos mnie urzeka do dziś.
To będzie utwór, od którego wszystko się (chyba) zaczęło:)
Usłyszałem go na licealnym przeglądzie młodych talentów, śpiewały dwie ładne dziewczyny, oczywiście ubrane na czarno, nie za bardzo kojarzyłem wtedy jakiego zespołu utwór śpiewają, ale się dokopałem i poznałem kilka innych.

a dajmy jeszcze jeden utwór z „Kalpa taru”, a co:)

Teraz zagramy z płyty „Inermis”, którą uwielbiam odkąd poznałem i mogę słuchać do dziś, ostatnio kasetę katuję w samochodzie:)

I dwa kawałki z ostatniej płyty Moonlighta, którą znam i lubię (jeszcze genialny jest koncert w Trójce chyba z 2001 roku, też znam, też lubię, kaseta gdzieś się po samochodzie pałęta)

Mówiłem dwa? A właściwie czemu, przecież gotyk bez tańca z panią kosę dzierżącą się nie liczy, więc pani z kosą oczywiście będzie:)

To tyle.
Emosnastolatek nie jest już niestety nastolatkiem, dalej jest emo:)

P.S. Mam pomysły na 3 teksty gdzieś, pewnie jeszcze we wrześniu się pojawią, a później mam nadzieję zanurzyć się w wir pracy od października, mam nadzieję, że NKJO, uczelnia i jakieś szkoły językowe/tłumaczeniowe biura na mnie czekają, bo jak człem ma 10 godzin w technikum i za dużo czasu wolnego, to mu się w głowie pierdoli, smętność go ogarnia i kryzys i deprecha czeka, a ta deprecha to wredne takie ustrojstwo jest, że masakra.
A już myślałem, że wszystkie doły mam za sobą, energii dużo za dużo mam i że w ogóle optymistą żem.
A gówno, proszę państwa, tak lekko nie ma…
Ale o tym może w „Obrazkach” niedługo będzie.
Może, bo ekshibicjonizmu w necie nie lubię (he, he, żart stulecia, autorze szanowny)

Rozmowy muzyczne – „Inermis” Moonlight

11 września, 2011

Co jest źle
Chciałabym wiedzieć

Ja też w sumie. Choć nie, ja wiem, co jest źle, tylko często nic z tego nie wynika w sumie

To co mówisz mi to chyba żart
Eeee tam, poważny jestem, zresztą nic nie mówię, mówienie jest przereklamowane, milczenie wybieram

W moim świecie nie ma kart
W moim niestety są, zresztą pewnie nie tylko w moim. Ograniczenia to kraty, no.

Klucz do drzwi w zamku tkwi

Jakich drzwi, jaki klucz? Poproszę o podpowiedź:)

Otwieram serce
Aztekowie też otwierali…

Kładę je na twoje serce

Hm, wspólne otwieranie serc zbliża? Wspólnota kanibali, ładny tytuł by z tego dla jakiegoś horroru był.

Wtedy idę tam Gdzie nigdy nie będę sama

Znaczy gdzie? Acz takie ciągłe bycie z kimś byłoby nie do zniesienia, zresztą czy tak naprawdę można nie być samemu?

Noc cała nie może być biała

A o białych nocach autorka/autor zapomniał?

Spokojny sen zabija dzień
Bzdura, panie dzieju. Spokojny sen to jedna z najpiękniejszych rzeczy.

Budzę się i słyszę cię
Nic nie słyszę, a nie słyszę głos Mai właśnie, jak to zdanie śpiewa.

Co jest źle
Chciałabym wiedzieć

No ja też, ale już to mówiłaś

To co mówisz mi to chyba żart
Nie lubię żartów

Gdy jesteśmy tam
Gdzie?

Nic nie przeszkadza nam
Strasznie dużo rzeczy mi przeszkadza. Tak już, niestety, mam.

Być takimi
Jakimi chcemy być…

A jak nie wiemy, co chcemy?

Utwór „Inermis” pochodzi z płyty zespołu Moonlight pod takim samym tytułem, jednej z ulubionych płyt grzesiowych. Znaczy tak gdzieś jedenaście lat temu ponad:) Acz słuchać lubię do dziś, słuchałem sobie ostatnio w samochodzie, jeździ się przy tym świetnie (przy koncercie trójkowym też), a „Inermisem” mogę się katować 5 razy pod rząd, jak miałem fazę wymykania się z wesela bestfrienda na fajkę, to siedziałem se w samochodzie, słuchałem i paliłem. Cudownie dołujący, cudownie melancholijny stan, no.
I wino też pasuje:)

P.S. Aż chyba kiedyś napisze tekst o polskim rocku gotyckim i kilku piosenkach smętnych, pretensjonalnych i patetycznych, którymi się w młodości dawno, dawno temu zachwycałem i upajałem.

Stary, kurwa, jestem.

Portrety muzyczne cz. VI – Chylińska

28 sierpnia, 2011

Była Renata Przemyk, była Edyta Bartosiewicz, na TXT była Nosowska i Hey. Czas więc na jeszcze jedną panią, która troszkę mnie od zawsze drzaźni i swoją osoba i (ostatnio) muzyką, ale nie ma co ukrywać, że jeśli chodzi o polski rock (ha, mój coming out), to grześ miał dawno temu mocną fazę na O.N.A. i Chylińską. Taki przejaw buntu, obok czytania śmieciowych horrorów typu „Kraby”, „Kraby atakują”, „Powrót krabów”, „Powrót krabów 2” itd (Boże (nie)istniejący, dzięki ci za Guya Smitha:))

O.N.A. powstało sobie w 1995 roku gdzieś, nagrało w sumie 5 płyt, z których grześ ma „T.R.I.P”, który jest płytą zresztą bardzo dobrą. Agnieszka Chylińska to od początku był magnes przyciągający do tego zespołu dzięki kontrowersyjnemu zachowaniu (fuck off do nauczycieli itd), zespół grał dynamicznie, ciekawe ostre teksty pisane przez Chylińską, przestali istnieć w 2003, Chylińska od tego czasu nagrała 2 albumy „Winna” i zupełnie inny muzycznie „Modern rocking”.

Dobra, nie ma co ściemniać, warto posłuchać, acz przypuszczam, że każdy zna, ale zespół od którego grześ zaczął sluchac rocka (no dobra Metallica była wcześniej) to ważna rzecz i trza ich grać, no:)

Zaczniemy na smutno, bo O.N.A. poza ostrymi kawałkami to i ballady ładne:

a to jeden z moich ulubionych kawałków, ma kobieta to coś w głosie:

I dalej balladowo, spokojnie, o miłości na smutno (no bo jak o miłości, to musi być na smutno)

Dobra, przejdźmy do bardziej mrocznych i ostrzejszych klimatów:

Jeszcze ostrzej i mocniej, czemu nie, proszę dawać na fulla:)

A teraz prawdziwa perełka, tekstowo szczególnie, no i z Edgarem Allanem Poe się kojarzy i z motywem z horrorów:

A teraz cos na temat ulubiony chyba przez panią Chylińską, znaczy seks, drugs& rock&roll, no dobra o dragach tu nie ma nic, ale dwa pozostałe składniki są:

A teraz juz posłuchamy jak Agnieszka Chylińska radziła i radzi sobie po erze O.N.A.

Przykład 1:

Przykład 2

Dziwne, co?
Dobra,żeby nie kończyć taka muzą dziwną, zaprezentuję Państwu pewien duet:

Moim zdaniem, cudowna muza, i ten kontrast między oboma paniami i zapowiedź Nosowskiej (jak zwykle z klasą)

Jak można zakończyć, zakończę przejmującym utworem O.N.A. Smutno znowu będzie, ale muzycznie i tekstowo jest to zwyczajnie dobry kawałek: