Drobiażdżek osobisto-zawodowy:)

Byłem dziś w pracy (eh, bezbożnik ze mnie i materialista, w niedzielę pracować). Pierwszy raz zajęcia (lektorat) miałem na nowej uczelni.
I wkurwiam się, wkurwiam się, bo to lubię.
Znaczy wiem, że lubię, dobry jestem, w NKJO też uwielbiałem pracę swoją.

Tyle że wkurza mnie, że nie będę pracował raczej na uczelni na stałe, na germanistyce np., bo olałem doktorat.

Ostatnio wyczytałem w „Newsweeku” chyba, że w USA jest tak, że można pracować na uczelni jako wykładowca, niekoniecznie zajmując się pracą naukową (doktorat, habilitacja, konferencje nudne,m artykuły o niczym itd)
Czemu u nas tak nie ma?

Że zapytam.

No cóż, jutro trza iść na 7.10 do normalnej szkoły, by zarabiać.
Co już tak mnie nie kręci…

Komentarzy 30 to “Drobiażdżek osobisto-zawodowy:)”

  1. Gretchen Says:

    Też pracowałam dzisiaj, czyli w niedzielę.
    I wczoraj pracowałam, czyli w sobotę.

    I też się zapluwam, że tkwię w idiotycznym miejscu, ale z drugiej strony ludzi zostawić nie chcę. To znaczy tych, z którymi pracuję. To znaczy pacjentów.

    Pytanie, czy czasem mnie nie porąbało, pojawia się coraz częściej, z coraz większym natężeniem. Znaki widzę do odwrotu.

    Mogę się tylko poceiszyć, że jakieś kroki wykonuję. Ku wolności.

  2. Torlin Says:

    A ja miałem dzisiaj ostatni dzień urlopu. Ale jutro też mam wolne, ale tak wynikło z grafiku.

  3. merlot Says:

    Grzesiu,

    Ileś tam lat temu też mi się nie chciało robić doktoratu i przestałem nauczać po dwóch latach asystentury.

    Wolałem założyć własne studio projektowe robić to na co mam ochotę, a nie to, czego oczekiwałby mój promotor.

    A teraz, offtopikując:
    Strach się bać co to będzie, już Panna G. te swoje kroki ku wolności wykona;-)))

  4. grześ Says:

    Gre, raz tylko będę miał taki zjazd, że i w sobote i w niedziele praca będzie, ale to dopiero w grudniu, po południu:)
    A zabawnie jest, że akurat ja mam zajęcia na tych zaocznych najczęściej w niedzielę póxnym popołudniem, więc trochę ci studenci zmęczeni będą zawsze i dojcza to ja ich nie nauczę wiele.

    Ale i tak fajnie jest.

    Kurde, praca na uczelni czy w szkole językowej daje więcej wolności i funu człowiekowi, bo zwykłej szkole to jak wiesz system rządzi.Zresztą znasz to ze swojej pracy.

    A z systemem my szaraczki nie wygramy:)

  5. grześ Says:

    Torlinie, urlop to ja dopiero po 23 grudnia, znaczy wolne na święta.
    NO a wcześniej tylko dwa dłuższe weekendy, które tuż tuż.

    Ale w weekendy to akurat pracować w tym roku będę i to jest fajne, no:)

  6. grześ Says:

    Merlocie, a czegoś żeś nauczał, pochwal się:)

    KUrde, u mnie to jest tak, że wrodzone lenistwo, brak motywcji i stracony zapał, przy okazji wybór przedmiotu badań i tematyki nie do końca odpowiedniej spowodowały, że z tym doktoratem nie wyszło.
    Praca w NKJO się skończyła i czuję, że brak mi tego strasznie.

    I się wkurzam na system, bo mam wrażenie, że by uczyć dobrze literatury i kultury np. niemieckiej nie trza pisać doktoratu.
    Bo to dwie różne rzeczy.

    Zresztą i z doktoratem w okolicy pewnie o pracę na jakiejkolwiek germanistyce by było ciężko, a wiem, że to lubię i umiem.
    No ale cóż, zyć trza:) i chopaków w technikum chwilowo nauczać 🙂

    A doktorat może w końcu kiedyś napiszę, znaczy wrócę do tego, jak patrzę na niektóre osoby, którego go robią czy już mają, to stwierdzam, że zresztą doktorat jako taki się zdewaluował.

    pzdr

  7. biala zmija, znaczy sie whiteadder Says:

    Grzesiu, pisanie doktoratu zmusza mlodych naukowcow do rozwoju, wytezonej pracy. Zmusza leniwych do wysilku i zabrania spoczywania na laurach.
    Gdyby tylko uczyc, to w koncu zaczyna sie spora powtarzalnosc, brak kontaktow naukowych ze swiatem sprawi, ze bedzie sie tkwilo w zascianku naukowym, jak lekarz w przychodni – czego sie nauczyl na studiach to wie, literatury nie czyta, na zjazdy nie jezdzi…
    Doktorat, plus reszta drabiny, to gwarancja, czasem ( czest) kiepska rozsnacego poziomu naukowego uczelni. Dziala czy nie, zawsze jest jednak zmusza do wysilku…
    Mi nie zaproponowali, bo mialem najnizsza srednia w historii.

  8. Gretchen Says:

    Merlocie,

    Radosny ryk wolności rozlegnie się na Ochocie. 🙂

  9. Gretchen Says:

    Grzesiu,

    Praca ma dawać fun, takie jest moje stanowcze stanowisko. Szukać swojego miejsca trzeba tak długo, aż będzie się można umościć spokojnie i zabrać do dzieła.

    Ostatnio odkryłam radość uczenia innych, to całkiem nowy rozdział dla mnie.

    Pozdrowienia.

  10. grześ Says:

    Lagriffe vel white adder

    I tak i nie.

    Moim skromnym zdaniem.
    Moim zdaniem można i trzeba się rozwijać, niekoniecznie robiąc kariere naukową.
    Poza tym mam wrażenie, że nie każdy jest stworzony do obu tych rzeczy, moim zdaniem.\
    Znaczy sa ludzie, którzy bardziej umieją uczyć, sa tez tacy którzy bardziej umieją zajmować się działalnościa naukową.
    \Tych pierwszych zmusza się niejako, by jesli chcą uczyć, robili to w szkołach dla dzieciaków i młodziezy, o wiele niższym poziomie i mają uczyc osoby, które w dużej mierze nie są zainteresowane zupełnie przedmiotem.

    P.S. Nie wiem jak lekarze, ale ja od 5 lat pracy ucząc rozwijaółem się sam, znaczy byłem na mnóstwie szkoleń, warsztatów, konferencji, seminariów, kilka wyjazdów zagrabicznych i jedno stypendium też zaliczyłem.

    Większości z tych rzeczy nie potrzebowałem do niczego, ot tak, dla rozwoju własnego.

    Więc to nie jest tak.

    Hm, najniższa srednia w historii, to też osiągnięcie:)

  11. grześ Says:

    Hm, gorzej jak się do końca samemu nie wie, czego się chce.
    \No i może byc tak, że człek się nigdzie nie umości:)

    A pracować trza, no.
    \

  12. grześ Says:

    P.S. Radość uczenia innych supersprawa, satysfakcja nieraz jest świetna, takie fajne spalanie się w pracy, znaczy nieraz po pracy w NKJO czułem się tak fajnie zmęczony, wręcz fizycznie:)), po jakichś dobrze przygotowanych zajęciach.

    I to jest fajne, że w trakcie uczenia człowiek się w tym pogrąża, nie myśli o niczym innym.

    A radość jest szczególna jak się widzi, że uczonym też to fun sprawia.

  13. whiteadder Says:

    uczylem w liceum 4 lata. tuz po studiach. super sprawa, zeby tylko lepiej placili.

    Grzesiu masz racje, sa ludzie z talentem dydaktycznym, i sa ludzie bez a za to z potencjalem badawczym.
    sa tez kombinacje.
    Ale patrzac z zupelnie innego biznesu, stwierdzam tam mieżdukroczem, że wiele firm, zwłaszcza duzych, nie mogących kontrolować wszystkiego bezpośrednio, wprowadza system zabezpieczeń. W przypadku uczelni, nie będą się zastanawiać, kto jest dydaktykiem i chce nim być a kto nie, bo muszą mieć jeden system… Na dodatek, dla uczelni ważne są bardzo publikacje, osobnik nie pubikujący jest jedynie kosztem, niegwarantującym przyrostu liczby studentów… i ewentualnych cen studiów.

  14. merlot Says:

    Grzesiu,
    Nauczałem projektowania architektonicznego na Akademii Sztuk Pięknych. Na zajęcia przychodziłem z dziecięciem płci przeciwnej w nosiłkach na plecach, którego to dziecięcia dla wygody własnej nie zdejmowałem, bo jeszcze by jakichś szkód narobiło.

    Było super, ale pod koniec roku kazali mi podać temat pracy doktorskiej i żebym więcej tego bachora nie przywlekał ze sobą…

    Gretchen, już się boję jeszczej bardziej…

    A poza tym powiedzcie Małej, że zauważyłem jej powrót z rejsu, ale na Bloxie niestety nie bywam

  15. Pino Says:

    Trudno Merlocie, nie będę się na stare lata przeprowadzać.

    A propos, podobno miałeś nam jakiś domek rozbitków skonstruować 😉

  16. merlot Says:

    Domek się buduje (powoli), jak się zbuduje to się powie…

  17. grześ Says:

    Jak domek rozbitków, to na wyspie tylko:

    % lat minęło niedawno od smierci MIry.

  18. Torlin Says:

    Jeżeli chodzi o najpiękniejszą dla mnie „smutną” piosenkę w historii muzyki młodzieżowej, to to jest niewątpliwie
    http://www.tekstowo.pl/piosenka,king_crimson,epitaph.html
    Zajrzyj na tekst i tłumaczenie
    http://www.tekstowo.pl/piosenka,king_crimson,epitaph.html

  19. Torlin Says:

    Grzesiu!
    Pomyliłem się – przepraszam

  20. Anonim blee Says:

    Przyjemniutko tu….
    Posłuchać i poczytać można…

    Miałam po studiach propozycję ostania na uczelni. Ale nie interesowała mnie praca na habilitację Pani Profesor (czytaj: przewód doktorski), to i propozycję cofnięto 🙂

  21. grześ Says:

    Torlinie, nic się nie pomyliłeś.

    Tylko komentarz się pierwsyz od razu nie ukazał, bo zły Łotr Press go nie wpuścił.

    Chyba że o coś innego chodzi w tym zdaniu „pomyliłem się”.

    Pozdrówka serdeczne.

  22. grześ Says:

    Dorciu, no jak zwykle:)

    Ale to głównie zaleta komentatorów, którzy klimat tegoż bloga przyjemnym czynią.

    Tylko Docynta mi brak…

  23. grześ Says:

    Dorciu, a wynika mi jeszcze że tu sami sfrustrowani bez doktoratu się zgromadzili:)

    Ale Pino zdolna jest, to pewnie zrobi.,
    Właśnie gdzie jest Pino?

    No.

  24. Torlin Says:

    Ja się pomyliłem i dałem dwa razy ten sam link do tekstu piosenki, a nie dałem do Youtube. Ciekaw jestem, czy lubisz ten utwór King Crimson, oni mają jeszcze jedną taką sławę nad sławami w dawnych latach

  25. grześ Says:

    Lubię oba, ale bardziej chyba „IN the Court…”, bo „Epitaph” trochę zbyt ograny/zgrany.

    pzdr

  26. Pino Says:

    Ja? Nigdy w życiu, never, kysz! 😛

    Kiedyś miałam takie ambicje, ale czego to człowiek nie miewał, nieprawdaż.

  27. whiteadder Says:

    U mnie matka i ojciec profesorowie. Na moj gust maja wyjatkowo ciekawe zycie, majac po 80 plus lat oboje pracuja, pisza i publikuja. Niewiele zawodów daje takie możliwości.
    Jeśli obywatel ma od dziecka pasję, no powiedzmy historia średniowiecza białostoczczyzny i całe życie chce temu poświęcić, zostaje na uniwerku, grzebie, pisze – to się was pytam, jest lepsza robota ( dla niego)? No nie. Co prawda nie ma na dentystę, szkoły dla dzieci, ale robi to co chciał całe życie. Arbeit macht

    Nie wyobrażam sobie chodzić do pracy, której się nie nawidzi. A w takiej sytuacji to jest pewnie jakieś90% ludzi.

  28. grześ Says:

    Pino, a czemu się rozmyślłaś, że zapytam?

    Ja myślę, że warto w sumie.
    I trochę żałuję, że olałem, acz wtedy miałem totalny brak motywacji, zresztą teraz też go mam.

    Ale z drugiej strony praca polegająca na czytaniu, pisaniu i gadaniu 9bzdur:)) to mój ideał.
    Obecnie głównie gadam bzdury, ale czytanie i pisanie też by się przydało.

  29. grześ Says:

    Lagriffe, no pewnie że mają ciekawe zycie.
    Ogólnie praca naukowa i na uczelni wolność daje i różne możliwości (szczególnie teraz, gdy człowiek może wyjeżdżać za granice, kontakty z całym światem mieć itd)
    \
    Inna sprawa, że to taka praca, że dobrym trza być, nie chciałem być przeciętnym dochtórem, lepiej być lepszym niż przeciętny magister.

    Acz z drugiej strony jak się dowiaduję, że moi byli studenci niektórzy (z NKJO) magistra bronią, a nie umieją wiele i ciency są, to sobie myślę, kurde, mam takie same wykształcenie, a stać mnie było na więcej…

    jak zwykle sam nie wiem czego chcę

  30. Pino Says:

    Bo mam już serdecznie dosyć procedury studiowania.

Dodaj odpowiedź do Torlin Anuluj pisanie odpowiedzi