Przewodnika po kinie niemieckim część III – „Was tun wenn es brennt” („Anarchiści”)

Zaczęło się tu, później nastąpiła odsłona druga przewodnika, za chwilę pojawi się część trzecia.

Tim, Hotte, Maik, Terror, Floe i Nele to szóstka przyjaciół, którzy w młodości należą do grupy anarchistów i buntowników przeciw społeczeństwu, udzielają się na demonstracjach, łażą na barykady (ale nie siedzą na nich jak Łukasz Warzecha z „Faktu”), biją się z policją, ogólnie olewają to społeczeństwo, nienawidzą władzy, mundurów, kapitalizmu, mieszczaństwa itd

Zdarza się też tak, że konstruują bombę, bombę, która pozostawiona w opuszczonym budynku wybucha, gdyby dwoje ludzi próbuje się do niego dostać.

Tyle że ten wybuch następuje 12 lat po jej skonstruowaniu czyli w roku 2000, bohaterowie od 88 roku się lekko zmienili, dawne idee i przekonania wyznają i kontynuują tylko Tim i Hotte, reszta prowadzi mniej lub bardziej udane życie, ale jest jakoś w społeczeństwie osadzona, jeden to szef agencji reklamowej, drugi buntownik to prawnik wiecznie zakatarzony, buntowniczka zaś jedna zajmuje się tylko dzieciakami i gada o ich kupkach (a podobno była najlepsza z anarchistów), druga zaś buntowniczka odniosła materialny sukces, ale tęskni za młodością, za miłością i za Timem (Til Schweiger), który dochował wierności i ideałom i przyjacielowi (Hotte, który w wyniku starcia z policją stracił nogi i jeździ na wózku), acz rozterki przeżywa.

Film świetnie pokazuje to, jak ideały młodości sobie idą gdzieś i ich nie ma, pokazuje to, że przyjaciele też czasem odchodzą, film o tęsknocie za młodzieńczym buntem, miłością, przyjaźnią, odwagą, brawurą, tęsknotą za tymi czasami, gdy się w coś wierzyło i tę wiarę realizować chciało.

Film o tym, że dawne ideały odżyć mogą, że przyjaźń trwa, jeśli tego chcemy, że choć powrotu do przeszłości nie ma, to nie znaczy, że z ta przeszłością spotkać się nie można i błędów jej naprawić.

Film o wolności też.

Wszystko to opowiedziane w tonie lekkim, zabawnym , troszkę nieprawdopodobnym, można zarzuty czynić, że bajka w sumie to jest, ale czy nie o to też chodzi w kinie i czy nie bajki i baśnie oglądamy najchętniej.
Różne.
W dodatku film ma tempo, ma świetne dialogi, ma dobra muzykę, nie jest to dzieło dla intelektualistów, ale świetnie nadaje się na luźny wieczór, świetnie nadaje się też na zajęcia ze studentami (testowałem na 3 czy 4 grupach w NKJO i każdej właściwie się podobał, więc Mido, jak tam jakiegoś fajnego psora czy dochtóra macie na tej twojej germanistyce, to zaproponuj, by to obejrzeć, oczywiście nur auf deutsch:) czyli bez napisów)

Aaa, wspomniałem o muzyce?
Oczywiście bez niej się nie obędzie,

Ale najpierw trailer:

Aaa, na youtube można znaleźć (acz na kilka czy kilkanaście części pokawałkowany) cały film.
A teraz niech już gra, ostro i klimatycznie:)

Niedługo następna odsłona cyklu, znowu będzie o buncie, młodości,nonkonformizmie i takich tam, eh, chyba siem starzejem i tylko oglądanie tego na ekranie mi zostało, no.

Znikam.

Komentarzy 20 to “Przewodnika po kinie niemieckim część III – „Was tun wenn es brennt” („Anarchiści”)”

  1. Futrzak Says:

    Zachęciłeś mnie 🙂

    //tęsknocie za młodzieńczym buntem, miłością, przyjaźnią, odwagą, brawurą, tęsknotą za tymi czasami, gdy się w coś wierzyło i tę wiarę realizować chciało.//

    Wiesz, głównie chodzi o tęsknotę za czasami, kiedy się wydawało, że jesteśmy nieśmiertelni, że mamy mnóstwo czasu, i że wszystko, zawsze będzie dobrze.

    pzdr

  2. grześ Says:

    O widzę, że salonowa poczt działa:)

    Hm, piszesz:

    „Wiesz, głównie chodzi o tęsknotę za czasami, kiedy się wydawało, że jesteśmy nieśmiertelni, że mamy mnóstwo czasu, i że wszystko, zawsze będzie dobrze.”

    Ja się zastanawiam, czy ja kiedyś taki czas miałem:), ale ja to dziwny jestem i malkontent, pesymista.

    Ale w filmie zauroczyło mnie jeszcze coś takiego, że tam paczka przyjaciół była przedstawiona, między nimi różne relacje i takie tam.

    Niby nic nadzwyczajnego, ale jakiś to swój urok miało.

    Ogólnie nie chcę do tego filmu zachęcać zbyt, bo on w gruncie rzeczy może i banalny jest, ale ja jako miłośnik kiczu i banału lubię takie klimaty:)

    A teraz się cofam do przeszłości i młodości,, Lista Trójki z Markiem N.:), 28 lat dokładnie minęło od pierwszej, a teraz sobie renta Przemyk ulubiona śpiewa.

    Pozdro.

    • Futrzak Says:

      A działa 🙂

      Wiesz, melancholijno-sentymentalny dół ma też swoje uroki 🙂 W pewnym wieku. Nawet jest w tym b. wygodnie i ciepło. Gdzieś tak po 30-ce to wszystko się robi b. „real”. Wtedy raczej wzrasta popyt na optymizm.

      Ale w sumie, przecież nie będę Tobie mówił jak TY się czujesz, nie? 🙂

      Głupie filmy też lubię 🙂 I kiczowate. Nawet wolę, niż kino „ambitne”. Taki np. „Dom zły”, niby świetny film [tak mi mówią], a mnie się tak nie chce tego oglądać. Starczy mi syfu i doła, który mam wokół. Ale może się uprzedzam bez sensu.

      No też słuchałem Listy. Ja tam z Niedźwiedzkim to raczej mam kłopot. No, nie brakowało mi go. [robię w tym momencie oczy kotka ze Shreka :)] Poza tym, rzucił PR3 dla dinejros, w tamtym radyjku sprzedawał to, co było „trójkowe”, teraz raczył wrócić. Jakoś nie wiem, nie leży mi to. Tzn. kumam, że Sobala ma zły pijar i się „wkupia” w ten sposób, ale… No. nie wiem.

      pzdr

      • grześ Says:

        A „Dom Zły mam” , muszę się zebrać i obejrzeć, ale słyszałem, że ciężki, a ja jakoś fazy na ciężkie filmy nie mam ostatnio.
        Wolałbym nowego Allena zamiast tego.

        Ja jakoś Niedźwiedzkiego lubię, choć właściwie specjalnych powodów nie ma:), no i zgoda, że tym odejściem zamieszał trochę.

        Ale każdy błądzi:)

        A Sobala to nie za bardzo miał pole manewru, bo przyjście Niedźwiedzkiego już Jethon wynegocjowała, a że se poprawia PR tym, to akurat mi nie przeszkadza, szkoda tylko że dobra audycja, znaczy „Raport o stanie świata” na tym ucierpiała.

        A o Sobali i o Trójce może niedługo napiszę, znaczy takie podsumowanie dyrektorowania Sobali to będzie.

    • Futrzak Says:

      //szkoda tylko że dobra audycja, znaczy “Raport o stanie świata” na tym ucierpiała.//

      A no bo słyszę, że teraz leci Niedźwiedzki, a miał tu być Raport, jo?

  3. Panna Wodzianna Says:

    Jej. Nie da się chyba wklejać filmów w komentarze 😦

  4. grześ Says:

    jak nie, jak tak?

  5. Panna Wodzianna Says:

  6. ernestto Says:

    filmu nie wiedziałem. Wydaje się być interesujący. Wpadłem w nastrój sentymentalny, co prawda nie ubieram się już jakbym jechał na Woodstock ale pewnym ideałom nie dałem polec.

  7. grześ Says:

    Ernestto, polegać nie ma co:)

    Film polecam, dziś może będzie o innym niemieckim filmie z lat ostatnich, też ciekawym i też o buncie, znaczy jak się wyrobię i jak mi się będzie chciało pisać.

    BO jakoś ten wordpress leniwy jest, znaczy brak tego „drivu” co na portalach:), znaczy nikt nie chce mnie odwiedzać, he, he, a ja próżny jestem i dlatego jakoś pisać mi się aż tak bardzo nie chce.

  8. grześ Says:

    Futrzak, ano tak miało być, ale w sumie to akurat nie wina Niedźwiedzia takie ustalenie ramówki, tylko dyrekcji.

    Więc znowu Sobala:(

  9. grześ Says:

    Wodzianna, jakiś odjechany ten utwór i filmik też.

  10. szosze Says:

    rześ rześ – wysyłam Ci kilka rzeczy do przesłuchania.

    http://www.youtube.com/watch?v=rwj6SoWMfXQ – ze ścieżki dźwiękowej, warto obejrzeć film, a najlepiej przeczytać książkę.

    no i coś depresyjnego:

    daj znać, czy się podoba.

  11. grześ Says:

    Słucham drugiego utworku i podoba się, głos ma hipnotyzujący ta pani, ale chyba to z filmu pierwsze bardziej się podoba, w ogóle pogooglowałem i wychodzi, że ten, film, który mi polecasz, to w reżyserii twórcy „Alei Słonecznej”, filmu, który być może trafi i do tego cyklu.

    P.S. takie niedyskretne pytanie, czy my się znamy? Bo z klimatu, to mi na Tomka Menzla wyglądasz:), ale nie jestem pewny, jak tak, to zalinkuj mi twoje poprzendie blogi, bo z chęcię poczytam:), a jak nie to sorki za ten śledczy ton:)

    Ale to pewnie przez prawaków z S24, takie paranoiczne zwyczaje:)

  12. Anonim blee Says:

    Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki jak prosiłam?

    Jak mnie nie ma???!!!

    Mawet córkę Mira chciałam nazwać!

  13. grześ Says:

    NO teraz jesteś, ale wcześniej cię nie było, zresztą nawet jak byłaś, to zawsze mała prowokacja nie jest zła:)

    A Mira jest cudowna, no.

  14. szosze Says:

    to ja. to ja. poprzednio nic nie miałem. a bloga prowadzę w ramach autoterapii i spisywania tego co mi chodzi po głowie. od polityki trzymam się z daleka, po kilku pozwach cywilnych (które zakończyły się umorzeniem – ale się bawiłem przez 2 lata z sądami; zostałem nawet posądzony o antysemityzm).

    ale fajnie było zobaczyć kogoś znajomego, kto nie jest prawicowym chlorem w polecanych blogach.

    jesteśmy w kontakcie blogowym.

  15. grześ Says:

    Oki, więc gut, dodaję do polecanych zaraz:)

    I obiecuję poczytać wszystkie teksty, acz do twoich tekstów to nocny czas pasuje lepiej.

    pzdr

  16. szosze Says:

    oj tam, oj tam 😉

  17. grześ Says:

    No co oj tam.

    Racje mam jk zwykle i tyle:)

    No.

Dodaj odpowiedź do grześ Anuluj pisanie odpowiedzi